Tytułowy problem związków między krytyką a autorytetem naukowym pragnę przedstawić w dwóch planach. Najpierw spojrzeć nań warto z perspektywy krytykowanych, a następnie z perspektywy krytykujących. W pierwszej kolejności chodzić więc będzie o krytykę naukowych autorytetów, w drugiej – o autorytet naukowej krytyki. Zauważmy przede wszystkim, że wnikliwość i rzetelność krytyki nie podważają bynajmniej autorytetu środowiska naukowego w całości, przeciwnie – dopiero one zjednują mu społeczne uznanie. Upłynęło wiele czasu od napisania Obrachunków fredrowskich, a przecież nie utraciły bynajmniej aktualności ironiczne spostrzeżenia Boya-Żeleńskiego na temat uczonych wystrzegających się „podważania autorytetu” kolegów przez krytykę ostrą, a rzeczową. Złośliwy obraz profesorów czapkujących sobie biretami i kiwających berłami nie należał — i niekiedy nadal nie należy — do sfery literackiej fantazji.