Szkoła jest miejscem, gdzie miejscem gdzie dziecko po raz pierwszy styka się z ludźmi w swoim wieku, którzy mają różne upodobania i charaktery. Musi się dogadać, a zatem, nauczyć współpracy, ustępstw i kompromisów. Niektórzy uważają, że jak coś nie halo w towarzystwie, to młody człowiek, zawsze może “dać po japie”. Osobiście mam syna, któremu kategorycznie zabraniam stosowania przemocy wobec kolegów, chyba że, ktoś uderzy go pierwszy. Nie chcę wychować lalusia, który będzie chodził do pani na skargę. Wolę mieć małego gangstera, dla którego nie ma spraw nie do rozwiązania. Każdy konflikt, oczywiście, weryfikuję ja, jako matka. Nie chcę też mieć pod dachem małego kryminalisty, który sam wszczyna wszystkie bójki. Moje dziecko musi umieć się bronić. Będę dumna, jak nie będzie się mazał o byle głupotę, tylko sam załatwi sprawę. Szkoła jak szkoła, będzie miała różne zdanie, może i wyśle go do pedagoga, ale przynajmniej skończy jako facet z testosteronem, a nie ofiara losu. Zresztą szkoła nie zawsze jest sprawiedliwa.
